Rozdział 64
Oczy płaczące i zamknięte, usta szczelnie zamknięte, walczyłam z całych sił, chcąc każdą cząsteczką mojego jestestwa, aby to było zwykłą starą gumką (mam nadzieje, że wiecie kto był czasem nazywany gumkom), albo latającym chłopakiem, albo M-geekiem, albo klonem, albo inna niedorzeczną rzeczą, którą ktoś wymyślił. Ramiona poluzowały uścisk. Walczyłam dalej i ramiona znów poluzowały uścisk. Nagle ramiona znikły. Rzuciłam się za moim regulatorem i zobaczyłam, że jaskinia jest pełna światła. I byli w niej John, dr. Akana i Fang. Otworzyłam oczy w momencie kiedy Fang nabijał ośmiornicy/ kałamarnicy/ głowo-nodze nóż w jej wielkie oczy. Dotarłam i złapałam mój regulator, którym okazał tylko uciekający wąż, wypuściłam go. Kieł podpłynął do mnie szybko widząc moją już fioletową twarz. Dr. Akana i John podeszli i wskazali jak wyjść z jaskini. Potem oczy Kła prawie wyszły poza jego maskę, uśmiechał się. Uśmiechał się? Kiedy zostało mi około 5 sekund życia, a potem moje płuca eksplodują?! Myślałam, że mnie kochasz, Kieł, ty podły zdrajco. Wtedy wziął moją rękę i przesunął nią po bok mojej szyji. Moje oczy rozszerzyły się. Ledwo co czułam strumień małych bąbelków tlenu? Miałam skrzela?
Uśmiechnęłam się do Kła.
Miałam rozwinięte skrzela.
-------
Teraz rozdziały będą mega krótkie :(
Komentarze
Prześlij komentarz