rozdział 59
Stacja badań morskich wyglądała trochę jak ta na Antarktydzie, ale bez śniegu i mięsożernych facetów zabijających lamparty morskie lub Angeli wpadającej do lodowych szczelin. Jej część została zbudowana pod wodą i była tam przeszklona podłoga, więc można było spojrzeć w dół i zobaczyć ryby, rekiny i płaszczki, które pływały pod nami. Stado i ja leżeliśmy na płasko na szybie do oglądania ryb wdzięczni za to, że jesteśmy ponownie na lądzie, a nie na szalonej łodzi podwodnej. Przyszedł do nas stażysta.
- Chcecie do nas dołączyć w sali konferencyjnej? - Stanęłam na równe nogi.
- Jasne. Kocham sale konferencyjne. Większość najlepszych chwil z mojego życia wydarzyło się w salach konferencyjnych. Nie mogę się nimi nacieszyć.
Stażysta spojrzał na mnie dziwnie, ale poszliśmy za nim korytarzem. Kieł otarł się o mnie i przypomniało mi się, że ostatnio nie spędzaliśmy czasu razem, tylko we dwoje. Nie dlatego, że nie chcieliśmy. W sali konferencyjnej były te same osoby co zawsze: John, Brigid, dr. Akana, parę osób z marynarki i kilka naukowców, którzy nie mogli oderwać od nas oczu. Kiedyś szalałam z powodów naukowców, białych fartuchów, igieł i wiązaniach na nadgarstkach. Nie jestem przyzwyczajona do naukowców, którzy fascynują się nami, ale trzymają się szacunku, godności i innych takich, więc traktują nas jakbyśmy mieli rzeczywiste prawa.
- Mamy rozwijającą się teorię - powiedziała Brigid, idąca na przód sali. Usiedliśmy i próbowałam nie patrzeć na nią spode łba, ale przegrałam, gdy pomyślałam, że może chce zorganizować specjalną misję dla niej i Kła. Maślane oczy jakie ciągle do niego robiła, wprawiały mnie w taki stan, gdzie chciałam kopać ją do połowy przyszłego tygodnia. Brigid mówiła do nas z powagą.
- Ludzkość od dawna pływa po oceanach, dlatego jest dużo opowieści o potworach, dziś wiemy, że niektóre z nich to były wieloryby, rekiny lub kałamarnice.
- Co z potworem z Loch Ness? - Zapytał Gazzik. Kochał takie rzeczy.
- To mit - powiedział ktoś.
- Nigdy nie zostało udowodnione ani oblane - sprostowała dr. Akana. - Niektórzy ludzie wierzą, że Nessie przeżyła. Inni, że jest to mityczne stworzenie ożywiające jak feniks. Reszta wierzy, że potwór od zawsze był tylko mitem.
- To z czym mamy teraz do czynienia nie jest jakąś pozostałością po dinozaurach lub oszustwem - powiedziała Brigid. - To prawdziwa, żywa istota i według naszego telepaty, chce wszystko zniszczyć i zabić.
Wszyscy patrzyliśmy na nią przez minutę, zanim dotarło do nas, że przez "telepatę" miała na myśli Angelę. Cóż lepsze "telepata" niż "straszne małe dziecko czytające w naszych umysłach", więc jest dobrze.
- Ale o czym myślisz dr. Dywer? - zapytał jeden z naukowców.
- Myślę, że to stworzenie lub ta utworzona forma życia została wzmocniona lub zmutowana - powiedziała. - przez promieniowanie.
- Ta utworzona forma życia? - jeden z naukowców zmarszczył brwi.
- To, tak jak my - powiedziałam. - Prawda? dziewięćdziesiąt osiem procent człowieka i dwa procenty ptaka. Takie coś można zrobić ze wszystkim.
- No tak - powiedziała Brigid niepewnie patrząc na mnie. - Tyle, że nie udana. Ale jestem bardziej skłonna myśleć, że była to zwykła forma życia, która została napromieniowana i przez co zmutowana.
- Napromieniowana? - Spytała Kuks. - Jak w mikrofali?
- Niezupełnie - odpowiedziała Brigid. - Istnieje wiele typów promieniowania. Zarówno jak i naturalnie występujących i tych wytworzonych. Myślę, że niektóre z mutacji mogły powstać po Hiroszimie i Czarnobylu.
- Słyszałam gdzieś wcześniej te nazwy - powiedziałam zastanawiając się czy było to w programie telewizyjnym.
- Hiroszima to miasto w Japonii - powiedział John. - Stany Zjednoczone zrzuciły na nie dwie bomby, przez co od razu zmarły setki tysięcy osób, niestety dziesiątki tysięcy osób umierało później z powodu choroby popromiennej. Dodatkowo, później stało się jasne, że przez utrzymujące się skutki promieniowania pewne ludzkie geny się mutują. To wtedy najczęściej pojawiły się wady wrodzone, poronienia czy guzy nowotworowe.
- Zabawne - mruknęłam.
- Czarnobyl był elektrownią w Ukrainie - kontynuował John - Była to najgorsza katastrofa reaktorów jądrowych na świecie. Obszar wokół niego jest nadal skażony promieniowaniem i nie wiadomo czy ludzie kiedykolwiek będą mogli znów tam mieszkać. Ogromne ilości promieniowania zostały uwolnione do atmosfery i spowodowały problemy genetyczne, zanieczyściły żywność czy mleko nawet w Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Chodzi o to, że promieniowanie może spowodować nieprzewidywalne i często śmiertelne skutki u istot żywych.
- Mówisz, że istnieje promieniowanie w oceanie, które zmutowało to coś? - upewniał się któryś z naukowców.
Brigid kiwnęła głową.
- Dokładnie to mówię. Teraz musimy się tylko dowiedzieć skąd jest to promieniowanie.
-------------------------------------------
Pamiętajcie!!
klawiatura nie gryzie!!
Do zobaczenia w następną sobotę ;)
- Chcecie do nas dołączyć w sali konferencyjnej? - Stanęłam na równe nogi.
- Jasne. Kocham sale konferencyjne. Większość najlepszych chwil z mojego życia wydarzyło się w salach konferencyjnych. Nie mogę się nimi nacieszyć.
Stażysta spojrzał na mnie dziwnie, ale poszliśmy za nim korytarzem. Kieł otarł się o mnie i przypomniało mi się, że ostatnio nie spędzaliśmy czasu razem, tylko we dwoje. Nie dlatego, że nie chcieliśmy. W sali konferencyjnej były te same osoby co zawsze: John, Brigid, dr. Akana, parę osób z marynarki i kilka naukowców, którzy nie mogli oderwać od nas oczu. Kiedyś szalałam z powodów naukowców, białych fartuchów, igieł i wiązaniach na nadgarstkach. Nie jestem przyzwyczajona do naukowców, którzy fascynują się nami, ale trzymają się szacunku, godności i innych takich, więc traktują nas jakbyśmy mieli rzeczywiste prawa.
- Mamy rozwijającą się teorię - powiedziała Brigid, idąca na przód sali. Usiedliśmy i próbowałam nie patrzeć na nią spode łba, ale przegrałam, gdy pomyślałam, że może chce zorganizować specjalną misję dla niej i Kła. Maślane oczy jakie ciągle do niego robiła, wprawiały mnie w taki stan, gdzie chciałam kopać ją do połowy przyszłego tygodnia. Brigid mówiła do nas z powagą.
- Ludzkość od dawna pływa po oceanach, dlatego jest dużo opowieści o potworach, dziś wiemy, że niektóre z nich to były wieloryby, rekiny lub kałamarnice.
- Co z potworem z Loch Ness? - Zapytał Gazzik. Kochał takie rzeczy.
- To mit - powiedział ktoś.
- Nigdy nie zostało udowodnione ani oblane - sprostowała dr. Akana. - Niektórzy ludzie wierzą, że Nessie przeżyła. Inni, że jest to mityczne stworzenie ożywiające jak feniks. Reszta wierzy, że potwór od zawsze był tylko mitem.
- To z czym mamy teraz do czynienia nie jest jakąś pozostałością po dinozaurach lub oszustwem - powiedziała Brigid. - To prawdziwa, żywa istota i według naszego telepaty, chce wszystko zniszczyć i zabić.
Wszyscy patrzyliśmy na nią przez minutę, zanim dotarło do nas, że przez "telepatę" miała na myśli Angelę. Cóż lepsze "telepata" niż "straszne małe dziecko czytające w naszych umysłach", więc jest dobrze.
- Ale o czym myślisz dr. Dywer? - zapytał jeden z naukowców.
- Myślę, że to stworzenie lub ta utworzona forma życia została wzmocniona lub zmutowana - powiedziała. - przez promieniowanie.
- Ta utworzona forma życia? - jeden z naukowców zmarszczył brwi.
- To, tak jak my - powiedziałam. - Prawda? dziewięćdziesiąt osiem procent człowieka i dwa procenty ptaka. Takie coś można zrobić ze wszystkim.
- No tak - powiedziała Brigid niepewnie patrząc na mnie. - Tyle, że nie udana. Ale jestem bardziej skłonna myśleć, że była to zwykła forma życia, która została napromieniowana i przez co zmutowana.
- Napromieniowana? - Spytała Kuks. - Jak w mikrofali?
- Niezupełnie - odpowiedziała Brigid. - Istnieje wiele typów promieniowania. Zarówno jak i naturalnie występujących i tych wytworzonych. Myślę, że niektóre z mutacji mogły powstać po Hiroszimie i Czarnobylu.
- Słyszałam gdzieś wcześniej te nazwy - powiedziałam zastanawiając się czy było to w programie telewizyjnym.
- Hiroszima to miasto w Japonii - powiedział John. - Stany Zjednoczone zrzuciły na nie dwie bomby, przez co od razu zmarły setki tysięcy osób, niestety dziesiątki tysięcy osób umierało później z powodu choroby popromiennej. Dodatkowo, później stało się jasne, że przez utrzymujące się skutki promieniowania pewne ludzkie geny się mutują. To wtedy najczęściej pojawiły się wady wrodzone, poronienia czy guzy nowotworowe.
- Zabawne - mruknęłam.
- Czarnobyl był elektrownią w Ukrainie - kontynuował John - Była to najgorsza katastrofa reaktorów jądrowych na świecie. Obszar wokół niego jest nadal skażony promieniowaniem i nie wiadomo czy ludzie kiedykolwiek będą mogli znów tam mieszkać. Ogromne ilości promieniowania zostały uwolnione do atmosfery i spowodowały problemy genetyczne, zanieczyściły żywność czy mleko nawet w Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Chodzi o to, że promieniowanie może spowodować nieprzewidywalne i często śmiertelne skutki u istot żywych.
- Mówisz, że istnieje promieniowanie w oceanie, które zmutowało to coś? - upewniał się któryś z naukowców.
Brigid kiwnęła głową.
- Dokładnie to mówię. Teraz musimy się tylko dowiedzieć skąd jest to promieniowanie.
-------------------------------------------
Pamiętajcie!!
klawiatura nie gryzie!!
Do zobaczenia w następną sobotę ;)
Gdybym tylko nie czytała tego tyle czasu po udostępnieniu…
OdpowiedzUsuń