Rozdział 58

Gorzka ironia zgniotła mnie: tyle razy uciekliśmy śmierci na lądzie i w powietrzu, tylko po to, aby umrzeć w oceanie. Przeczytałam setki dokumentów o rosyjskich żeglarzach, którzy umierali w swoich łodziach jak w pułapkach niecałe dwieście metrów podwodą, my byliśmy w o niebo gorszej sytuacji. Nie wiem, czy potwór morski wrócił i czy M-geeki naprawdę odeszły. Nie wiem, czy nie zapadamy się powoli w ciemniejsze i zimniejsze głębie oceanu i czy nigdy ponownie się nie wynurzymy. Kiedy zniknęła moc, straciliśmy szansę nawet na dokuśtykanie się do bazy. Na tej głębokości ciśnienie było tak wielkie, że nie można nawet otworzyć włazu. Nie ma wyjścia. Ale lider nie może skupiać się na takich sprawach. Lider ma prowadzić.
- Okey ludzie - powiedziałam, podtrzymując się pewnością i kontrolą. - Po pierwsze pójdźmy...
Drzwi do komory otwarły się, a Total zerknął przez nie, czerwone migające awaryjne światło podkreślało jego futro co kilka sekund.
- Yoł - powiedział. - Łódź jest w kłopotach. Wypływamy, na awaryjnych.
- Na awaryjnych? -  Szybko wdrapaliśmy się po pochyłej podłodze do wejścia. Kieł stał za Totalem, a następnie Kuks i Iggy.  Moje stado jest razem, przyszli po nas.
- Tak - powiedział Kieł, podając Gazzikowi rękę. - Tutaj wszystkie rodzaje systemów mają kopie zapasowe. Pozbywamy się balastu i pompujemy powietrze, za około pół godziny powinniśmy być na powierzchni.
Okey. Zdajmy się na tych co zaprojektowali tę łódź.
Naszą wspinaczkę skończyliśmy na przodzie statku, który jako pierwszy się wynurzył. Marynarze otworzyli głaz i przygotowali nadmuchiwane tratwy. Nigdy nie byłam tak wdzięczna za oddychanie świeżym powietrzem. Pływaliśmy wśród sześciometrowych fal, dopóki marynarka po nas nie przyleciała. Spuścili nam długą drabinę sznurową, a niektórzy żołnierze zeskoczyli do wody, aby pomóc się nam wspiąć. Wszystko było pod kontrolą i uporządkowane i wiem, jak marynarka to lubi.
- Dzieci pierwsze! - krzyknął żołnierz. - Chodźcie!
Z nami na tratwie było jeszcze 18 żeglarzy, którzy czekali, aż wejdziemy jako pierwsi.
- Możemy się po prostu gdzieś spotkać? - zapytałam Johna. - Nie ma potrzeby, abyśmy zajmowali miejsce w helikopterze.
Plus umrę jak nie rozprostuję skrzydeł i nie poczuję powietrza między lotkami.
John skinął głową i szybko dał mi wskazówki gdzie znajduje się morska stacja badawcza oddalona od nas około 30 mil. Raz klasnęłam, aby zwrócić uwagę stada.
- Okey ludzie. - zawołałam. - Gotowi na polecenie gdzieś daleko?
Ucieszeni wszyscy wstali.
- Proszę wejść na drabinę! - szczekał żołnierz.
- Nie wejdziemy na drabinę - odpowiedziałam stanowczo. - Naprawdę dzięki. Rozumiem, że robisz wszystko co możesz, ale my tam nie wejdziemy.
Trudno było wyskoczyć w powietrze z nadmuchiwanej tratwy, ale udało nam się, zanim polecieliśmy, zanurzyliśmy stopy w wodzie. Ale w końcu byliśmy z powietrzu: poruszaliśmy skrzydłami mocno, czując jak powietrze dmucha nam w twarz. To było niebiańskie. Pod nami oszołomieni marynarze i członkowie załogi patrzyli na to, o czym słyszeli, ale nie myśleli zobaczyć. John i Brigid uśmiechnęli się do nas i pomachali nam, pomimo tego, że Brigid wyglądała na zazdrosną. Może też chce mieć skrzydła?
- Dzięki Boże! - krzyknęłam, lecąc wysoko nad oceanem. Wznieśliśmy się tak wysoko, że tratwy pozostały już tylko maleńkimi kropeczkami, na ciemnym, szaro-niebieskim tle. Angela spoglądała w dół.
- Próbuję dojrzeć te dużą rzecz - powiedziała. - Dużego morskiego potwora.
Patrzyliśmy i chodź mogliśmy dojrzeć płaszczki, wieloryby i rekiny, to nie widzieliśmy ani śladu po ogromnym potworze.
- Nasza nowa misja: dowiedzieć się co to było - powiedziałam kiedy leniwie zataczaliśmy 30-stopniowy łuk w stronę wysp Hawaii. - Wiem, że to coś ma związek z moją mamą i panem Chu.
Kiedy ruszyliśmy w stronę lądu, zastanawiałam się jednak nad bardziej niepokojącą myślą " Co dokładnie powiedziała Angela M-geekom pod wodą? Dlaczego jej nie zaatakowali? To były maszyny, nie wiedziałam, że może wpłynąć na nie tak samo jak na ludzi.
Czy Angela wie coś o panu Chu czego ja nie wiem?

-----------------------------
Ta da!!!! (fanfary i te sprawy) dziś oddaje wam dość wcześnie rozdział. W sumie nie wiem dlaczego. Czekajcie na następny. I wiecie klawiatura nie gryzie, możecie pisać komentarze :P

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty