rozdział 45
45
Wzrok drapieżnych ptaków pozwala nam dojrzeć małe rzeczy z ogromnej odległości lub ciemności.
- Jeśli to kieruje się ciepłem powinniśmy spaść do wody, najwyżej jakiś biedny wieloryb lub delfin ucierpi. – powiedział Kieł w napięciu.
Super. Dobry pomysł. Zmrużyłam oczy.
- Kieł to coś ma skrzydła. Czy to jakiś albatros? Chyba większych ptaków morskich nie ma?
Kieł zmarszczył czoło i przechylił głowę.
- Uh… Jaki gatunek morskich ptaków nosi top w gwiazdy?
Rozszerzyłam oczy, najpierw spojrzałam na Kła, a potem na ciemną plamę.
- O mój boże! To jest top w gwiazdy! To jest Kuks! – No bo jak wiele jest zmutowanych dzieciaków z skrzydłami, które noszą topy w gwiazdki? Nie dużo.
Przyspieszyliśmy skanując przy okazji całe niebo. Kuks! Moja Kuks! Wydawało się, ze nic jej nie jest, leciała szybko, ale nie w panice. Teraz byliśmy na tyle blisko, aby zobaczyć jej loki i szeroki biały uśmiech. Moje serce rosło i przyznam bardzo za nią tęskniłam. Jak się martwiłam i jaki ból czułam, że wybrałam bezpieczeństwo.
- Kuks! – krzyknęłam, a ona jeszcze bardziej się uśmiechnęła i pomachała. W tedy coś wyskoczyło z wody i uderzyło w nią z takim impetem, że straciła równowagę. Po chwili z wody wyskoczyły dwie następne rzeczy. Przyspieszyliśmy z Kłem gotowi do walki.
- Max.
- Angela?!
- Bierzcie Gazzika, jest ranny! Kuks?!
- Cześć Angela.
Kieł spadł w dół i złapał Gazzika. Miał zamknięte oczy i twarz jakby ktoś po niej przejechał.
- Jest ranny! – powtórzyła Angela. – Kuks nie mogę uwierzyć, że wróciłaś.
Oto co czuję: cieszę się, że Kuks wróciła i jest cała i zdrowa. Martwię się o Gazzika który nadal jest nie przytomny. Dreszcz emocji co się dzieje między mną a Kłem (i czy to się powtórzy?) niepokój o mamę i szczęście, bo znowu całe stado jest razem. Całkiem nieźle jak na kogoś kto nienawidzi emocji.
Wzrok drapieżnych ptaków pozwala nam dojrzeć małe rzeczy z ogromnej odległości lub ciemności.
- Jeśli to kieruje się ciepłem powinniśmy spaść do wody, najwyżej jakiś biedny wieloryb lub delfin ucierpi. – powiedział Kieł w napięciu.
Super. Dobry pomysł. Zmrużyłam oczy.
- Kieł to coś ma skrzydła. Czy to jakiś albatros? Chyba większych ptaków morskich nie ma?
Kieł zmarszczył czoło i przechylił głowę.
- Uh… Jaki gatunek morskich ptaków nosi top w gwiazdy?
Rozszerzyłam oczy, najpierw spojrzałam na Kła, a potem na ciemną plamę.
- O mój boże! To jest top w gwiazdy! To jest Kuks! – No bo jak wiele jest zmutowanych dzieciaków z skrzydłami, które noszą topy w gwiazdki? Nie dużo.
Przyspieszyliśmy skanując przy okazji całe niebo. Kuks! Moja Kuks! Wydawało się, ze nic jej nie jest, leciała szybko, ale nie w panice. Teraz byliśmy na tyle blisko, aby zobaczyć jej loki i szeroki biały uśmiech. Moje serce rosło i przyznam bardzo za nią tęskniłam. Jak się martwiłam i jaki ból czułam, że wybrałam bezpieczeństwo.
- Kuks! – krzyknęłam, a ona jeszcze bardziej się uśmiechnęła i pomachała. W tedy coś wyskoczyło z wody i uderzyło w nią z takim impetem, że straciła równowagę. Po chwili z wody wyskoczyły dwie następne rzeczy. Przyspieszyliśmy z Kłem gotowi do walki.
- Max.
- Angela?!
- Bierzcie Gazzika, jest ranny! Kuks?!
- Cześć Angela.
Kieł spadł w dół i złapał Gazzika. Miał zamknięte oczy i twarz jakby ktoś po niej przejechał.
- Jest ranny! – powtórzyła Angela. – Kuks nie mogę uwierzyć, że wróciłaś.
Oto co czuję: cieszę się, że Kuks wróciła i jest cała i zdrowa. Martwię się o Gazzika który nadal jest nie przytomny. Dreszcz emocji co się dzieje między mną a Kłem (i czy to się powtórzy?) niepokój o mamę i szczęście, bo znowu całe stado jest razem. Całkiem nieźle jak na kogoś kto nienawidzi emocji.
Komentarze
Prześlij komentarz