rozdział 39
39
Co masz robić gdy zostało trzynaście
godzin do ratowania twojej mamy? Cóż jeśli jesteś głupi dzieckiem-ptakiem możesz
iść się kąpać! Pearl Harbor był w zatoce u wybrzeży Oahu naprawdę blisko
Honolulu. Naprawdę ”Honolulu” oznacza osłonięta zatoka. (Patrzcie, ja jednak
się czegoś nauczyłam). Niektóre z linii brzegowych wychodziły poza naszą
granicę, jednak były też publiczne. Mimo to, wczesnym wieczorem pogoda była
idealna i balsamiczna, woda był wręcz błogo ciepła. Na plaży było parę ludzi,
ale nie było tłoczno. Niektórzy pływali a inni zbierali muszelki.
- Trzymaj wiatrówkę – powiedziałam
Angeli, która właśnie ściągała swój mały kombinezon khaki.
-My chyba nie zostaliśmy stworzeni do
stroi kąpielowych – skrzywiła się. – Myślę, że są tam delfiny, bo słyszę nie
ludzkie myśli.
Troska uderzyła we mnie.
- Nie jest człowiekiem? Czy mają złe
myśli? One nie są jak likwidator z płetwami prawda?
Angela zachichotała.
- Nie one nie są likwidatorami z
płetwami. I zupełnie nie są złe. Dobra na razie! – Pobiegła po piasku i rzuciła
się do wody. Patrzyłam jak jej złote loki zanurzają się, a potem znikają.
Westchnęłam i opadłam na piasek obok Totala i Akili. Kieł siedział obok mnie,
wciąż nie w czarnych ubraniach.
- Łał za dużo khaki? – nie mogłam się
oprzeć.
Zerknął na mnie.
- I włosy wojskowe.
- Touche (11[ZK1] )
– powiedziałam specjalnie dotknęłam mocno splecionego warkocza do którego byłam
zobowiązana. Gazzik i Iggy byli w kąpielówkach i właśnie urządzali wyścig do
morza. Obydwoje krzknęli gdy tylko dotknęli większych fal. Ciemne oczy Kła
skierowane były na wodę. Liczył głowy, wszystko było w porzątku, jednak
wiedziałam, że miał poczucie, że coś jest nie tak, bo nie było Kuks.
- Jak długo była pod wodą? – zapytał Kieł
-Pięć minut. Mówiła coś o delfinach czy
czymś takim.
Siedzieliśmy w milczeniu przez chwilę,
Gazzik i Iggy krzyczeli na każdą falę. Angela nadal nie wypłynęła, a ja
starałam się być spokojna. Nagle pojawiła się Angela uśmiechając się i kiwając
w naszą stronę.
- To jest niesamowite, takie jasne i
niebieskie!
- Czy to są delfiny?
- Tak i są naprawdę szalone. Hej, Total
choć ze mną, musisz poćwiczyć oddychanie pod wodą.
-Nie mam skrzeli – powiedział marszcząc
nos. – Po za tym wciąż nie przyzwyczaiłem się do skrzydeł. Utknęłam na zdaniu
”One są naprawdę szalone”. Popatrzyła na Totala, później na mnie i Kła.
- Wszyscy powinniście ćwiczyć
oddychanie pod wodą. To jest naprawdę ważne.
- Kochanie nikt z nas nie może oddychać
pod wodą, z wyjątkiem ciebie - Powiedziałam. – Pamiętasz jak Gazzik próbował?
Zwymiotował pół morza. A co masz na myśli mówiąc delfiny są szalone?
- Myślę, że chłopcy naprawdę powinni
spróbować- ciągnęła. – może dopiero teraz dopracowali skrzela?
- Nie sądzę. Wracaj do szalonych
delfinów.
Przeraźliwy krzyk zatrzymał mnie, Razem z
Kłem zerwaliśmy się na równe nogi. Kobieta stała na brzegu gorączkowo wskazując
małego chłopca.
- Niech ktoś mu pomoże!
Gazzik i Iggy ruszyli po dziecko, ale
fala ich zatrzymała, a chłopca odsunęła jeszcze dalej. Kieł i ja spojrzeliśmy
na siebie i w tym samym czasie ściągnęliśmy kurtki. Ignorując wszystkich
pobiegliśmy po piasku. Wiatr wiejący od oceanu wdarł się w nasze skrzydła i
skoczyliśmy. Ślizgaliśmy się nad wodą Wiatr smagał moje włosy i poczułam solone
powietrze. Znowu lecieliśmy. Byliśmy bardzo szybcy, ale nie dość szybcy. Kiedy
byliśmy prawie na miejscu chłopiec zatonął pod falami, jego małe ramiona wciąż
próbowały coś chwycić. W jednej chwili byliśmy pod ostrym kątem skierowani w
dół złożyliśmy znowu nasze skrzydła i wpadliśmy do wody. To było tak oczywiste,
od razu zobaczyliśmy czerwoną koszulkę chłopca. Jego oczy były zamknięte a jego
twarz była blada w wodnym świetle. Każde z nas chwyciło za ramię a następnie strzał
w górę, wypłynęliśmy tak szybko jak korki, w nadziei, że możemy dostać
powietrze. Zadziałało. Nasze skrzydła ocierały się o siebie. Niestety nasze
lądowanie miało mało wdzięku. Chłopiec został ocucony przez jakiegoś faceta. Po
minucie wymiotów i nudności złapał powietrze.
-Mamo? – wykrztusił, a następnie kobieta
wzięła go w ramiona. Oboje płakali i ściskali się mocno. Kieł i ja znowu
zniknęliśmy do miejsca, gdzie leżał Total z Akilą. Angela spojrzała na nas z
wyrzutem.
- Teraz będziecie ćwiczyć oddychanie pod
wodą?
[ZK1]Z
francuskiego trafiony
Komentarze
Prześlij komentarz