Dział 42
42
-
Tęsknię za nią… ale to miłe jak nie ma Kuks wokół wszystkich
luksusów – wyszeptał Gazzik zamykając za sobą drzwi.
-
Jak ty w ogóle możesz tak mówić? Ja całkowicie za nią tęsknię.
– Angela oddychała. – Oh ochroniarze mają zmianę o 2.00.
Idziemy.
Iggy,
Gazzik i Anegla przyciśnięci do cieni jak parlamentarzyści z
karabinami, maszerowali w kółku. Gdy byli poza zasięgiem słuchu
trzy dzieci-ptaki pobiegły przez plac podskoczyły i przeleciały
nad płotem. Udały się na plaże. Po wylądowaniu Gazzik
kontynuował
-
Też mocno tęsknię za Kuks, ale wiesz, ona zawsze była jednym z
tych którzy mówili ”może zapytajmy lepiej Max; nie należy tego
robić; jesteś pewien, że to dobry pomysł” i takie tam. –
Gazzik umiał naśladować tak dobrze głosy, pozostali przez sekundę
naprawdę myśleli, że ona stoi tuż obok.
-
No cóż, nie ma tu Kuks – powiedział Iggy. – żałuję, że była
irytująca, ostrożna i w ogóle. Ale ponieważ jej nie ma –
odwrócił i uśmiechnął się. – możemy wypróbować
superduper dozownik tlenu!
Podniósł
kilka przyrządów między innymi maska do nurkowania, wąż,
odkurzacz, silnik od blendera i kilka innych rzeczy.
Gazzik
wyciągnął rękę.
- poproszę
superduper dozownik tlenu – powiedział z powagą.
-
Powinniście poćwiczyć oddychanie pod wodą – upierała się
Angela. – to jest ważne, po prostu spróbujcie.
-
Kiedy ostatni raz spróbowałem wymiotowałem przez pół godziny, a
Max już nigdy nie będzie kąpała się po wschodniej stronie
wybrzeża. Nie. Dla mnie jest to najnowsza ręcznie robiona wspaniała
rzecz robiona przez duet geniuszy. Angela przewróciła oczami. Potem
skoczyła w górę rozpostarła białe skrzydła i poleciała nad
wodą. Iggy i Gazzik za nią. Kiedy byli ćwierć mili od brzegu
schowali skrzydła i wpadli do wody. Nawet w nocy z doskonałym
wzrokiem widzieli cały podwodny świat. Sprzęt chłopców pracował
doskonale, Gazzik wziął Iggy’ego za rękę i pokazał kciuk w
górę. Iggy kiwnął głową.
Spójrz!
rekiny! Angela przesłała im myśli. Jego serce przyspieszyło gdy
zobaczył ogromne rekiny młoty. Pozornie szybowały przez głębiny.
Iggy wyją swój sprzęt z ust.
-
Wszystko tutaj widzę – powiedział niewyraźnie. Ale na szczęście
pozostała dwójka go zrozumiała. – To jest dowód na to, że
echolokacja działa- uśmiechnął się, a następnie włożył z
powrotem sprzęt. – O… rekiny.
Gazzik
ponownie odwrócił się i zobaczył jeszcze więcej młotów. Byli
na tyle blisko, że zobaczył i martwy wzrok. Spojrzał na Angelę i
dał jej jasno do zrozumienia ”pozbądź się ich”. Potaknęła
głową i spojrzała z zrezygnowaniem na wielkie ryby. Minęło kilka
chwil, Gazzik nie wiedział co im powiedziała, ale zadziałało,
rekiny powoli oddalały się. Podpłynął do rafy koralowej. Było
tak wiele niesamowitych rzeczy do zobaczenia. Rozgwiazdy, milion
rodzajów ryb, małych i dużych i kolorowych.
-Whaaa!-
krzyknął Gazzik. Tuż obok niego płynęła trzy razy większa
ryba. Wyglądała jak ogromny srebrny dolar w oprawce pomarańczowych
płetw. Ryba spojrzała na niego. Gazzik zmrożony odwrócił się.
Wydawało się, że ryba przechyliła głowę. Angela pływała i
uśmiechała się wyciągnęła rękę i pogłaskała srebrną stronę
ryby. Wydawało się, że ryba była szczęśliwa. Angela łaskotała
ją pod brodą. Gazzik przysięga, że się uśmiechnąła. Powoli
wyciągnął rękę i pogłaskał ją po boku.
Potem
stały się dwie rzeczy: po pierwsze nagle kilka piekących smyczków
musnęły jego twarz i ramiona. Powodując jego krzyk i prawie utratę
sprzętu. I w tedy Iggy krzyknął
-
Rekiny! I są we krwi!
Ból
jego twarzy i ramionach był tak intensywny, że Gazzik czuł, że
zaraz może zemdleć. Ale przez krew w wodzie widział jak rekiny
jadły coś dużego i białego. W tej chwili kilka dużych osobników
odwróciło się i zobaczyło ich. Już nie wyglądał łagodnie i
spokojnie. Wglądały na ostre, twarde, szybkie i głodne. Z ich
szczęk wystawało kilka rzędów zębów. Machały ogonami tam i z
powrotem przyspieszając w stronę dzieciaków.
Komentarze
Prześlij komentarz