Rozdział 36

36
-TAG. JESTEŚ TYM!- Gazzik szturchnął faceta z marynarki w ramię, tak że musiał podskoczyć w górę o stopę i stłumić krzyk. Muszę przyznać, że niemal zabawie, luźnie ustawiony z mocno zaciśniętymi dłońmi, wszyscy wyglądali tak samo. Mieliśmy dojść do ”bazy”. Kieł wcale się nie okrywał, szedł cicho i powoli używając swojej mocy. Iggy i Ja musieliśmy ukrywać się za drzewami. Gazzik jak zawsze odwrócił uwagę strażników odgłosem jakiegoś ptaka. Pokazywał się, a jak strażnik ruszał w pościg zajmował się nim przez swoją drugą moc. Poważnie, ja myślę, że to jakiś defekt czy coś. Pomimo jak bardzo chłopcy myśleli, że to jest zabawne. Zawsze Angela, Kuks i ja starałyśmy się zniechęcić ich do tego. Wystarczy powiedzieć, że Gazzik pozostawił strażników z kaszlem, odruchem wymiotów, ciężko dyszących na ziemi i z łzawiącymi oczami. Potem pobiegł między drzewami gdacząc tryumfalnie i wybuchnął na jasnej łące gdzie czekał podpułkownik ze stoperem. Iggy, Kieł i Gazzik przybili piątki na wysokości nosa Palmera.
- To ich rozproszy na parę minut – powiedziałam opadając na trawę – zawsze tak robi.
- Zabrania się wnoszenia lub używania broni przeciw piechocie broni – powiedział mordując wzrokiem Gazzika.
- To smutne – powiedziałm gdy Angela wybiegła z lasu. – On myśli, że niespecjalnie nazwaliśmy go Gazmenem.
- Jestem ostatnia? – zapytała Angela – Przepraszam. Natknęłam się na dzikie orchidee, proszę. – podała mi mały bukiet z kremowych kwiatków.
- dziękuję kochanie – powiedziałam wdychając słodki zapach. – więc czas na klasę z bronią.
Podpułkownik spojrzał na mnie, a później na Angelę. Dwaj strażnicy chwiejąc się wyszli z lasu, wciąż mieli broń przy sobie, ale hełmy mieli krzywo.
- Chorąży Baker i Kipowski – Palmer szczekał. – Cała piątka tych rekrutów wyszła z lasu w ciągu czterech minut. Czy widzieliście ich?
- Nie widzieliśmy, wysokiego, ciemnego, widzieliśmy blondyna, najstarszą dziewczynę i młodszego chłopaka, ale ubezwłasnowolnił nas.
Palmer tylko na nich patrzył. Gazzik zachichotał.
- Buritto na lunch. – wyszeptał i Iggy z Kłem próbowali powstrzymać uśmiech.
- Co z nią? – spytał wskazując na Angelę.
- Myślę, że ją widziałem, nie pamiętam.
- Nie – widać Palmerowi odjęło mowę.
- Może ją widziałem – powiedział drugi.
Wstała i otrzepałam swój tyłek.
- Myślę, że nadszedł czas na broń – powiedziałam wymijająco.
Pułkownik nadal wpatrywał się w swoich strażników. Podeszłam bliżej
- Pułkowniku? Mogę na ciebie mówić L? Nie? No dobra, słuchaj to nie jest ich wina. Pewnie nikogo by nie złapali, ale my naprawdę jesteśmy w to dobrzy.
- Ona jest dzieckiem – wybuchnął Palmer.

- ona jest podstępnym i przebiegłym dzieckiem. Może czytać ludziom w myślach i narzucać im własną wolę. To dziwne i przerażające, ale twoje chłopaki nigdy nie będą miały z nami szans. 

-----------------------------------
Właśnie przyznaliśmy, że:
1. Uśmiech Angeli w poprzednim rozdziale naprawdę był diaboliczny
2. Angela jest słodką, małą, miła i przerażającą dziewczynką
3. Boję się słodkich, małych i miłych dziewczynek
Powodzenia w następnym tygodniu szkoły!! (jeszcze tylko 104 dni)

Komentarze

Popularne posty