Dział 32
32
Biorąc pod uwagę tło musisz
wiedzieć, że nasze życie ma wiele ostrych zakrętów. A jednak gdy następnego
dnia obudził nas o piątej rano alarm czułam się jakbyśmy zwiedzaliśmy
zupełnie nowe piętro zła. Spędziliśmy noc w przewróconej połowie rury. John
powiedział, że jest to Quonset Hut. Wygląda jak długi, niski pokój w hotelu. W
jednym końcu było osiem łóżek, Total natychmiast zajął jedno dla siebie i
Akkili. Nie słyszałam Kuks. Odwróciłam wzrok. Ledwo wyszłam z łóżka i
usłyszałam zgrzyt w metalu.
- chorąży Chad Workman zgłasza się na posterunek – ktoś krzyknął
- co - powiedział chłodno. Młoda facet wyglądała na zaskoczonego. Dwukrotnie sprawdzał numer na naszych drzwiach.
- chorąży Workman zgłasza
się na posterunek. Mam prowadzić młodych tymczasowych rekrutów do stołówki i po rynsztunek, a następnie na ćwiczenia BSSTC.
Spojrzałam znowu do ciemnej
chaty.
-Chłopaki czas na BS-
popatrzyłam na chorążego – myślę, że te ćwiczenia BS będą dla ciebie.
Workman znowu wyglądał na
zaskoczonego.
- Jesteście głodni? Stołówka jest otwarta. Reszta stada zatoczyła się jeszcze w sennym marszu za mną. John i
Brigid nie wiadomo dlaczego nie spali w ich ubraniach, przez co musieliśmy dłużej czekać.
- Przyniesiemy ci jedzenie
Total- powiedziałam jak pobiegł do drzwi.
- Dobrze, jak widać to nie
jest to co w Francji – Mruknął. Total kochał Francuskie restauracje, bo psy miały
do nich wstęp.
Chad spojrzał na mnie, później na niego i zaśmiał się nerwowo.
- Po śniadaniu
przebierzecie się w mundury.
Iggy dotknął palcami
tkaniny
- Musimy je nosić, przez
nie wyglądam bardziej blado niż normalnie.
Szczerze, to nie jest dobry
kolor dla nikogo. Na Kle wyglądało to najdziwniej szczególnie, że zawsze nosi
czarne ciuchy. Cieszyłam się jednak, że nie było Kuks, która od razu zapytała,
czy nie mogą dać jej jakiegoś w kropki, albo jakiś pasek do ozdoby.
Chorąży Workman głośno
dyszał rozdzierając nam w uniformach dziury na skrzydła.
- Niszczycie własność United
States Navy! – krzyknął zszokowany.
- Człowieku, muszę dać odpocząć skrzydłom! – powiedział Iggy
Gazzik nie miał litości dla
chorążego Workmana i zaczął skrzydłami rozrywać uniform. Dziesięć stóp piór i
kości, dołączone do uśmiechu zmutowanego dziesięciolatka. Chad zbladł, przez co
mundur wyglądał jeszcze gorzej.
Tereny BS były oddzielone
od reszty bazy ogrodzeniem z łańcuch wysokiego na siedem stóp. Wysoki facet z
długą twarzą stanął przed wejściem. Chorąży szybko przekazał nas jemu,
oddalając się prawie biegiem z ogromną nadzieją nigdy więcej nas nie zobaczyć.
To dziwne, że tak dużo ludzi chce latać mieć skrzydła, a gdy nas widzą uciekają. Sala lekcyjna jest za
tymi drzewami – krzyknął mężczyzna – Marsz!
Możecie
wierzyć lub nie, ale marsz za dobrze nam nie poszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz