Dział 27

CZĘŚĆ DRUGA
WSZYSCY ŻYJEMY W JAKIMŚ ŚMIERTELNYM SUBLIMANIE


27
Samochodem pancernym jechaliśmy godzinę przez pustynię na, lotnisko wojskowe. Nie ma to jak ciężkie wojskowe samochody, drut kolczasty i broń. Od razu dziewczyna czuje się bezpiecznie.  I bezpieczne. Przynajmniej mogliśmy wylecieć stąd, jeśli byśmy tego potrzebowali. Spojrzałam na broń przeciwlotnicze zamontowane na wieżyczkach i miałam nadzieję, że będą uważać, że to przesada dla dzieci-ptaków. Pomimo faktu, że byliśmy bardzo zmęczeni, naprawdę głodni i bardzo zdenerwowani moją mamą, udało nam się opowiedzieć John i Brigid s wszystko, co się wydarzyło. John pokazał mi dwa zgięte faksy. Widząc moją mamę, patrząc prosto przed siebie, bałam się czy jak jakiś facet trzymał pistolet na nią, ta myśl zagotowała moją krew do wrzenia. Miałam zamiar wytropić porywaczy, jeśli oznaczało to loty do każdego statku na całym świecie.
-Bierzemy wojskowego odrzutowca do San Diego-, powiedział John. -FBI ma spotkanie z nami. Pozbieramy wszystkie informacje o mamie, i zobaczymy, co możemy z tym zrobić- Skinęłam głową tępo, patrząc na żołnierzy krzątających się. Zastanawiałam się, czy Kuks wróciła już do szkoły. Domyślałam się, że tak. Samochodem pancernym pojechaliśmy aż do małego strumienia, za którym były schody.
-Proszę, powiedz mi, że tam jest jedzenie-, powiedział Iggy.
-Tak, - powiedział John. - Dużo tego. Zostali ostrzeżeni ile chłopaki jedliście u Wendy K. – Jego zmęczony uśmiech przypomniał mi o dniach spędzonych na łodzi z Brigid i innymi naukowcami. Spojrzałam na nią jak mówiła cicho do Kła, chyba mam zgagę. Zwracał uwagę na nią, choć na mnie też często patrzył. Cała sprawa była skomplikowana i brudna, nienawidzę go. Ale i kocham.
- Będzie dobrze Max,- szepnęła Angela szarpiąc mnie za rękaw. Spojrzałam na nią zastanawiając się, czy mówi o mamie, Kuks czy Kle.- Wszystko, - powiedziała cicho. – Wszystko będzie w porządku.- Uśmiechnęłam się w napięciu i wyszłam z pojazdu i poszłam po gorącym asfalcie przez strumień. Na górze schodów zobaczyłam Akila !
- O mój boże !!- Powiedział Total- Wiem, że to światło dzienne, bo słońce zaczęło świecić i powietrze, powietrze stało się tak nagle perfumowane.
- Paliwo, gorąca smoła, brudne dzieci-ptaki- powiedziałam popychając go stopą. – Nie wszystko musi się dziać tak jak w Broadwayu.- Total rzucił mi spojrzenie mordercy i wbiegł po schodach do Akili. Lizali sobie twarze, a ich ogony machały. W sumie to było nawet całkiem słodkie. Choć nienawidzę tego przyznawać. Total odsunął się na chwilę i rozłożył skrzydła. Akila zamrugała oczami.
- Teraz jestem godzien twojej piękności.- powiedział Total. Uklęknął i pocałował ją jedną w przednich łap, a ona go polizała po głowie. Rozejrzałam się dookoła, wszyscy się uśmiechali. O tak miłość jest wspaniała.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :) właśnie zaczęliśmy drugą część książki <3
i nie obrażę się jeśli skomentujecie, lajkniecie, twittujecie czy co tam można robić. Zrobi mi się wtedy cieplutko w serduszku :')
i zmieniłam kolory bloga więc się pytam, który jest lepszy ten czy poprzedni??

Komentarze

  1. Nie widziałam poprzedniego wystroju co prawda ale ten jest w porządku. Taki klimatyczny, bym nawet powiedziała. Bardzo dziękuję za dotychczasowe rozdziały i czekam z niecierpliwością na kolejne! Super ,że ktoś to tłumaczy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. poprzedni był ok ale ten jest super :D

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję <3, nawet nie wiecie jak bardzo mi się humor poprawił (po dzisiejszym teście z fizyki i wczorajszym z matematyki) gdy zobaczyłam te komentarze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty