Dział 13

13
Zostałam zepchnięta na tył samochodu, ogrodzony przez wielkich strażników tak, że nic nie widziałam.  Moja rodzina nie miała pojęcia gdzie jestem. Moje praw skrzydło miało dziurę i jedna z kości prawdopodobnie została uszkodzona. Mieli całkowitą przewagę liczebną a po za tym wiedzieli gdzie idziemy na spotkanie z moim nowym, tajemniczym wrogiem: "Pan Chu". Postanowiłam się zdrzemnąć.
-Przepraszam, wybaczcie mi.- Mruknęłam opadając na kolana. Wielu strażników nachyliło się do mnie czekając na śmiałą ucieczkę, ale co niby miałabym zrobić, prześlizgnąć się pod nogami? Zamiast tego popychana położyłam się na swoim lewym skrzydle tak, aby poturbowane trzymać na wierzchu. Bolało jak cholera, pulsujący i palący ból, który przypominał się z każdym uderzeniem serca, tak, że nie mogłam latać. Strażnicy nie wiedzieli, co z tym zrobić. Domyśliłam się, że nie były zaprogramowane do wzruszania ramionami. Nie były to kasowniki, ani latające maszyny. Nie były bardziej zaawansowane od robotów żołnierzy. Cholera, nie wiedziałam, co to jest. Po prostu maszyny do zabijania głów lub delikatnych kostek. Rodzaj naukowy. Mieli imiona, przynajmniej w mojej głowie. Byłam bardzo zmęczona, poszłam spać.

Komentarze

Popularne posty