Dział 5

5
- JA TYLKO MÓWIĘ, czy to co się raz stało w Oprah, oznacza koniec świata? Kuks skrzyżowała ramiona.
-Nie- powiedziałam ostrożnie- Ale koniec świata będzie końcem świata, a to jest coś co mamy zatrzymać. Dla tych, którzy jeszcze nie nadrobili zaległości, powiedziano mi, że moją misją jest uratowanie świata. Bez nacisku czy innych taki tam.
- Chcę być figurką!-powiedział Gazownik
-Chłopcy – powiedziałam pocierając skronie – pamiętacie co się stało cztery dni temu, latające pociski, snajper, wybuchający budynek
- Na pewno nie zapomnieli – prychnął Total patrząc na jego ogon. Moja niegłęboka kałuża cierpliwości w ciągu tych kilku dni jeszcze bardziej zmalała.
- Chodzi mi o to – zaczęłam od nowa – że ktoś nadal chce nas zabić.
Tak nasze pokazy dla CSM są hitem; są ludzie, którzy nas zaakceptowali, ale my nadal jesteśmy w niebezpieczeństwie. My zawsze jesteśmy w niebezpieczeństwie!
-Jestem zmęczona byciem w niebezpieczeństwie – Kuks płakała – Nienawidzę tego! Chcę tylko--- - Przestała, bo nie było sensu brnąć w tym dalej, opadła na hotelowe łóżko próbując stłumić szloch. Usiadła obok niej i pogłaskałam ją między skrzydłami.
- Wszyscy tego nienawidzimy – powiedziała cicho- ale dopóki nie może nam nikt zagwarantować bez żadnej wątpliwości, że jesteśmy bezpieczni muszę podejmować decyzję, abyśmy byli w jednym kawałku. Wiem, że jest do bani.
- Mówiąc już o  rzeczach do bani- powiedział Kieł – kończymy całkowicie z pokazami.
- Ja lubię te pokazy – powiedział Gazik leżąc na podłodze w połowie pod stolikiem do kawy. Moja mama dała mu kilka małych samochodzików Transformer, teraz jeżdżąc nimi wydawał odgłos silnika. Mógłby pokonać większość dorosłych facetów na rękę, może budować bomby ze wszystkiego, ale nadal jest ośmiolatkiem. Zawsze o tym zapominałam.
-Też lubię pokazy lotnicze – powiedziała Kuks, jej włosy ułożyły się w wachlarz wokół głowy. – przez nie czuję się jak gwiazda słynnego filmu.
- To nie jest bezpieczne- mówił stanowczo Kieł
Byłam rozdarta. Snajper który do mnie szczelał okazała się nową formą cyber-człowieka, a przynajmniej tak stwierdziliśmy po znalezieniu jednego ramienia. Zamiast dłoni maił już pistolet automatyczny przyczepiony do skóry, mięśni i nerwów. To coś nie wszczepiło sobie samemu broni. Zrobił to ktoś. Ktoś nadal tam był i nadal robi rzeczy podobne do tego czegoś.
Z drugiej strony CSM naprawdę liczy, że będziemy kontynuować pokazy lotnicze. Odbywają się one w najbardziej zanieczyszczonych miast świata:  Los Angeles, Sao Paulo, Moskwie, Pekinie. Na razie odnoszą ogromne sukcesy. CSM rozdało ogromną ilość ulotek o zanieczyszczeni i gazach cieplarnianych. Moja mama jest członkiem CSM. Nigdy nie chciała nas narażać na niebezpieczeństwo, ale… nie mogę jej zawieść, uratowała mi kilka razy życie. Pomaga stadzie jak tylko może.
- Możemy dalej robić pokazy lotnicze, ale pod większą ochroną – powiedziałam wolno.
- Nie – powiedział Kieł
Ok. Mogę być wspaniała na wiele sposobów, ale mam też kilka wad, jedna z nich to odruchowa reakcja gdy ktoś stwierdza, że nie mam zdania. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Stado mądrzejsze niż średnie dzieciaki znieruchomiało. Wstałam i podeszłam bliżej Kła. Kątem oka zobaczyłam jak Total poślizgną się pod łóżkiem, a Gazzik bierze Iggy’iego do pokoju chłopców.
W ubiegłym roku byłam wyższa od Kła i Iggy’iego. Nie dość, że mnie dogonili to Kieł przerósł mnie jeszcze o kilka cali. Nienawidziłam go za to. Teraz spojrzał na mnie swymi czarnymi oczami.
- Co? – zapytałam pozornie łagodnie i zobaczyłam różowy tiul Angelii Kuks czołgającą się szybko do pokoju obok.
-Pokazy lotnicze są zbyt niebezpieczne – powiedział równie łagodnie Kieł. Usłyszałam zamknięcie się drzwi między pokojami.
- Nie mogę pozwolić mojej mamie spaść – stałam tak blisko, że widziałam gęste rzęsy i małe złote plamki w oczach.
Wypuścił oddech i zacisnął dłonie.
- Jeden występ- zaoferowałam.
Rozluźnił ręce.
- Dobrze – powiedział zaskakując mnie – nie możemy pozwolić aby CSM upadło.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, a potem do mnie dotarło, Dr. Brigid Dwyer: ósmy cud świata jest członkinią CSM i ma z nami zaplanowane spotkanie w Meksyku czyli na naszym następnym występie. Dlatego Kieł się zgodził na ten jeden raz. Poszłam sztywno do łazienki, zamknęłam drzwi, odkręciłam wodę jak tylko się dało. Wtedy włożyłam twarz w flanelowy ręcznik i zaczęłam krzyczeć jak banshee (6[ZK1] ).


 [ZK1] Z niderlandzkiej mitologii zjawa pod postacią kobiety zwiastująca rodzinie śmierć kogoś bliskiego.

Komentarze

Popularne posty